pomalowane pierniki - nie wszystkie...
trochę tego jest! pół dnia malowania...
mój Wojtek malował buźkę, więc wyszedł troszkę skośnooki ;)
domalowałam mu galotki ;)
a ja się zaraz zbieram... sypie strasznie! ale muszę... jadę na kawę z koleżanką :D
współspaczką byłą :D daaawno się nie widziałyśmy... eh
zajrzę wieczorkiem!
o ja cieeee ile pierników! daj trochę ]:)
OdpowiedzUsuńłoooo
OdpowiedzUsuńO kurka ! ile pierników ! Fajny ludzik w galotkach :))
OdpowiedzUsuńale musiało pachnieć pięknie :))
OdpowiedzUsuńpodziwiam ... my chyba w tym roku nie będziemy robic pierników... poczekam na teściową ;)
OdpowiedzUsuńO rzesz !
OdpowiedzUsuńJa chcę to różowe serduszko ;)
Cały ogrom słodkości piernikowej , robi wrażenie .
Ale zaszalałaś.Ślicznie to wszystko wygląda.W tym temacie jeszcze daleko w tyle jestem.Ale na pewno nadrobię zaległości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Alina
Lo matko, szalenstwo! Kobieto, albo masz pulk wojska do pomocy albo jestes SuperWomen'em :) Podziwiam i pozdrawiam! Sylwia
OdpowiedzUsuńImponująca ilość :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i komentarz, pozdrawiam :)))
Zapomniałam dodać :)) zapraszam :)))
OdpowiedzUsuńpiękne pierniki ;-) widzę, że nie tylko u mnie pierniki rządzą!
OdpowiedzUsuń