sobota, 20 grudnia 2014

obrączki na serwetki

umyśliłam sobie, że do bieżnika dla teściowej zrobię obrączki na serwetki...
kwiatki zrobiła moja cudowna kuzynka :)





co o tym sądzicie?
bo ja jak zwykle jak do czegoś sama rękę przyłożę to mam potem problem okropny, 
że nie jest wystarczając ładne....

i mam problem...

czwartek, 18 grudnia 2014

:D Maleństwo zakończone i Maleństwo w moim życiu

od 1 listopada, od godziny 19.50 jestem Mamą :)
moje Maleństwo - Szymon, jest oczywiście najcudowniejszym i najgrzeczniejszym dzieckiem na świecie!
zmienił wszystko, co tylko się dało zmienić w moim, naszym, życiu....

nie mam czasu obejrzeć nawet wiadomości, o serialach czy filmach nie wspominając... maile odczytuję z kilkudniowym opóźnieniem, ze znajomymi spotykam się rzadko i mało intensywnie...
matka jak to matka, o czym będzie gadać jak nie o dziecku :D

ale coś tam twórczego czasem zrobię :)

Maleństwo skończyłam już dawno...




a teraz na tapecie zakładki do książek, serwetnik na mój nowy stół, i chustecznik dla chrzestnej na urodziny :)
jak dobrze pójdzie to na dniach skończę majstrować obrączki na serwetki dla teściowej...

A moje Maleństwo ma mobil ze słonikami mojej produkcji :)
tzn. miał, bo aktualnie słonie wiszą na lampie w pokoju ;) muszę im machnąć zdjęcie :D


ciekawe czy ktoś tu zagląda...?

środa, 20 sierpnia 2014

POSTANOWIENIE CZYTELNICZE

Moje marzenie...
cała ściana książek... 
też niby mam je w każdym kącie, choć teraz, gdy ma pojawić się dziecko, książki stoją z podwójnych rzędach i ustępują miejsca rzeczom Małego :)
taka kolej rzeczy...
ale kiedyś....

piętro niżej, w pokoju z kominkiem i starym kredensem będzie miejsce na fotel, duży stół, przy którym będzie zasiadała cała rodzina i jedna ściana zapełniona książkami! :)
i moje marzenie się spełni....



a na razie spełniam swoje postanowienie :)
nie było noworoczne, pojawiło się gdzieś w marcu, ale szybko nadrobiłam zaległości...

otóż postanowiłam na przekór wszelkim statystykom czytać jedną książkę tygodniowo!
Rok ma 52 tygodnie.
52 książki to i tak marnie...

jeśli chodzi o czytanie tygodniami to ilością przeczytanych książek jestem już w połowie września :)

prowadzę spis tytułów na karteluszkach, ale postanowiłam zebrać je w jednym miejscu, a może z czasem, o którejś z nich napisać....


MOJA LISTA:

1.    Chirurg – Tess Gerritsen
2.    Skalpel – Tess Gerritsen
3.    Grzesznik – Tess Gerritsen
4.    Sobowtór – Tess Gerritsen
5.    Autopsja – Tess Gerritsen
6.    Klub Mefista – Tess Gerritsen
7.    Mumia – Tess Gerritsen
8.    Dolina Umarłych – Tess Gerritsen
9.    Milcząca dziewczyna – Tess Gerritsen
10.                      Ostatni, który umrze – Tess Gerritsen
11.                      Bez odwrotu – Tess Gerritsen
12.                      Ciało – Tess Gerritsen
13.                      Dawca – Tess Gerritsen
14.                      Nosiciel – Tess Gerritsen
15.                      Ogród kości – Tess Gerritsen
16.                       Śladem zbrodni – Tess Gerritsen
17.                      Klub Matek Swatek. Operacja Londyn.
18.                      Urlop nad morzem – Agnieszka Pietrzyk
19.                      Dziewczynka, która widziała z byt wiele – Małgorzata Warda
20.                      Przekład dowolny
21.                      Makatka – Grochola i Szelągowska
22.                      Wakacje od życia – A. Topornicka
23.                      Pierwsza osoba liczby mnogiej – A. Topornicka
24.                      Dwie Anny
25.                      Telefony do przyjaciela – Anna Łacina
26.                      Droga po dziecko
27.                      Dobre geny
28.                      Zastępczy mąż
29.                      Oczarowana
30.                      Powtórka z morderstwa – Szwaja
31.                      Niebieskie migdały
32.                      Moje życie od teraz
33.                      Wszystko dla Ciebie
34.                      Tak blisko
35.                      Przytul mnie
36.                      Narysuj mi słońce



sobota, 16 sierpnia 2014

próba :) pierwsza


chciałam zrobić kartkę, pierwszą w życiu... 
zaczęłam od kwiatka, który miał wyjść lepiej niż wyszedł.
próba pierwsza.
słaba.
może kiedyś się uda :)



wkopałam się jeszcze w remont. 
trwał tydzień.
skonczył się.
jestem padnięta :)

wtorek, 5 sierpnia 2014

rajd :D

Zapewniłam sobie i dzieciątku trzy intensywne tygodnie... chyba nieco przesadziłam, więc teraz nogi wysoko i odpoczywam...

już tydzień przed weselem miałam rajdy po wszystkich możliwych lekarzach, więc i pośpiech i nerwy... nic przyjemnego... a zaraz potem szaleństwo weselne siostry... choć odnosiłam wrażenie, że ona zupełnie niczym sie nie przejmuje... na szczescie wszystko się udało.... :)
szykowaliśmy dla Młodych niespodziankę...



i na szczęście wszystko się udało :D
właściwie dopiero po tym byłam w stanie odetchnąć z ulgą...


kolejny tydzień był urlopem męża, więc i z tego musiałam skorzystać :D
Ogrodzieniec, Chechło, a potem Wrocław :)

trochę się nałaziłam, naskakałam... jakoś nie dociera do mnie, że w ciąży nie powinnam włazić na skałki, zjeżdżać torem saneczkowym itd. 
cóż...

a weekend... hmmm 
postanowiłam spróbować zasłoikować trochę przysmaków...
PIERWSZY RAZ W ŻYCIU!
trzy rodzaje sałatek ogórkowych, buraczki, leczo...
szaleństwo!
spędziłam dwa dni w kuchni...
do tego upiekłam ciasto!

w kolejce czeka jeszcze ciasto kawowe i pieczeń rzymska...
jako beztalencie kulinarne i tak wysoko stawiam sobie poprzeczkę...
ale mam ostatnio jakoś tak strasznie dużo chęci do działania...


sobota, 5 lipca 2014

Projekt dla domu :)





może to co robię, nie jest genialnym projektem, ale propozycja Asi sprawiła, że w końcu zabrałam się do roboty! 
zajęło mi to dosłownie chwilę, a jednak zabierałam się do tego od chyba roku!
Łazienkę mam maleńką, szafek nie ma, bo miejsca na nie brak... nie wszystko da się ukryć...
a takie waciki to rzecz niezbędna przecież!
no i wisiały smętnie na haczyku i straszyły...
teraz straszą mniej... :)
jak sądzicie?



no wiem, że krzywo... ale bez wzoru... 
wszystko tak na oko...
ale i tak się cieszę ;)


czwartek, 3 lipca 2014

Ranczo :D czyli mój ogródek ;)

Moje małe królestwo :)
czyli ogród, o który zupełnie nie potrafię dbać :D
także rządzi tam tata :D 
ja korzystam z jego zamiłowania do tworzenia i piję kawkę w przyjemnym otoczeniu :D


poniżej opisywana kiedys ławeczka z Ranczo :D
gwiazdki są w połowie. nie mam odwagi dokończyć za tatę w obawie, że popsuję efekt końcowy :d
także ławka czeka aż mu się przypomni o kilku gwiazdkach :D
ale malowałam na niebiesko ja :D



Oczko... duma Tatusia :D
nie byle co, bo w pewnym miejscu ma 2 metry głębokości ;)
rybki pływają... żaby nie chcą nas opuścić...
fontanny nie ma, ale strumyczek płynie :D



altana też oczywiście jest wykonana przez tatę :)
szesnaście osób spokojnie ma gdzie usiąść :)
kiedyś ogranizowaliśmy tu majówki - z racji tego, że w mojej rodzinie w maju wypada 12 imprez urodzinowych :D


w tle widać wędzarnię :D
i miejsce na grilla :)


a teraz można się śmiać :D
moja borówka amerykańska :)
dokładnie 17 owoców się doczekałam :D
chyba ciasta nie będzie...


oraz orzech. 
wygrany przez Agatę i podarowany w wierze, że go nie zabiję...
to cud, że u mnie jednak coś z niego wyrosło...
no nie jest imponujący, ale żyje! 
także mogę pękać z dumy :D



ok, wpis nie wnosi niczego nowego, 
mam zamiar dołączyc do jednego blogowego projektu, tylko mi gdzieś wcięło zdjęcie...
także chwilowo muszę z tym zaczekać....

wtorek, 24 czerwca 2014

Maleństwo dla Maleństwa


pierwszy etap zakończony :)
teraz zabawa kolorami...



nie uwierzycie, jak bardzo cieszy mnie iksowanie tego obrazka :)

choć inny, całkiem duży porzucony został w połowie...
trudno. niedługo do niego wrócę :)

chciałam pokazać, że jednak coś robię...
a teraz mam jeszcze 40 minut na rajd po blogach :)
do zobaczenia!

poniedziałek, 23 czerwca 2014

marzenie o wakacjach :)

nie wiem, czy nie mam już serca do bloga, czy jestem zbyt leniwa...
dni u mnie płyną innym rytmem chyba...
za miesiąc wesele siostry, w piątek udało mi się w koncu zrobic jej kieliszki, choc jeszcze nieco brakuje do końcowego efektu :)
moja siostra zmajstrowała sobie chustecznik, ja dwie szkatułki... do jednej musze upolować jeszcze koronkę... i obfocić, żeby się pochwalić :)

iksuję Maleństwo z Kubusia Puchatka, niestety bez wzoru, więc nie wiem jak mi pójdzie, a idzie powoli :D
ale się nie poddaję :)
ciągle jestem na etapie czytania jednej książki tygodniowo. muszę się spiąć w końcu, bo stosik rośnie a ja jakoś mogłabym czytać więcej...

ostatnio z powodu małych kosów w moim ogrodzie musieliśmy zrezygnować z robienia płotu... ale ptaki odleciały, i płot już stoi :)
dumna i blada jestem... ogrodowe duże prace zakończone, czas na płytki na parterze :) nie mogę się doczekać, kiedy to ruszy :)
jak sobie pomyślę, jak strasznie wyglądało tutaj, gdy się wprowadziliśmy... muszę chyba poszukać zdjęć i porównanie zrobić.
nie, nie jest tak jak u Was, pięknie, z każdym najmniejszym elementem dopasowanym. ale nie byłó podłog, była graciarnia, a teraz jest sypialnia, pokój z moimi drobiazgami, salon... a do zrobienia zostały drobiazgi...

zdjęć nie umiem znaleźć, ale natknęłam się na zdjęcia z wakacji... cztery lata temu! nasz pierwszy wyjazd nad morze... aaah, pojechałabym znowu...



środa, 4 czerwca 2014

poszukiwania! pomóżcie....

znowu zaniedbuje bloga... jakoś tak wszystko się układa, że nie mam na to czasu.... buszuję po blogach, zaglądam, ale w sumie nawet śladu nie zostawiam, więc się nie liczy...

na raty sprzątam w domu, wszystko małymi kroczkami....

a teraz jestem na etapie poszukiwań... i może któraś z Was będzie mogła mi pomóc....

szukam krzyżykowych wzorów. Postaci Disneya... Myszka Miki i ekipa, oraz Kubuś i jego kumple :)
tylko chodzi mi o małe wzorki, takie powiedzmy podkładki pod kubek.... może nieco większe... ale niedużo.... macie coś w swoich zbiorach, czy możecie się podzielić?
Właściwie inne postaci też mile widziane....


środa, 30 kwietnia 2014

niby pracownia

jakiś kolejny etap remontowy za nami...
można powiedzieć, że jeden przejściowy pokój jest mój. mój, a więc na moje pierdółki...
kolczyki, koraliki, drewienka...
musi być idealny, równiutki, wysprzątany, więc mowy nie ma, że stworzę tu sobie swój wymarzony chaos... mąż by mnie pogonił szybciej niż bym pomyślała o uporządkowywaniu...

mam coś, co było wielkim biurkiem i w sumie świetnie się nadaje na pudełka i pudła, a do tego najzwyklejszy regalik z kilku desek kupiony za grosze w jakimś markecie budowlanym.
no i masę kartonów, bo ze względu na wieczne przenoszenie moich rzeczy wszystko ładowałam do pudeł...

nie, nie łudźcie się, pudła nie są opisane :/
nie są też podzielone kategoriami, bo jak już były podzielone a potem na szybko trzeba je było przenosić to wrzucałam do nich jak leciało...

a teraz chcę mieć wymarzone miejsce dla siebie...
tylko jak je stworzyć...?
jak podzielić...?
jak poukładać?
gdzie? w czym?
no i żeby się nagle nie okazało, że potrzebuję miliona rzeczy do tego przechowywania...
ah....


macie jakieś wymarzone kąciki?
albo może Wasze miejsca do pracy są idealne?
macie gdzieś fotki?
jak to jest u Was?


zawsze podziwiam, że w takiej małej szafie można tak wiele zmieścić...
ah...
czy uda mi się choć troszkę do tego przybliżyć...?

piątek, 25 kwietnia 2014

jak sypialnia w bólach powstawała :D

pierwszy etap malowania za nami, dzisiaj pomalujemy drugi raz i, mam nadzieje, kolor wyjdzie taki jak należy :)
Mój mąż uparł się na tę zieleń i nieco mnie to przeraża, bo jest naprawdę ciemna!

aaa mam sypialnię :D od wtorku. tzn. prawie.
Przywieźliśmy sypialnię do domu, mąż z kuzynem pojechali do mojej siostry skręcać szafę, a potem wrócili walczyć z łóżkiem... cóż, dobrze im szło (dopóki dyrygowałam, ale mój chłop nie lubi jak się wtrącam, gdy ON coś robi, więc przestałam - i to był błąd!) niestety około 22.00 okazało się, że zostały im dwie wielkie deski, których nijak nie da się nigdzie przymocować... pominę już fakt, że bez przerwy liczyli śrubki, których ich zdaniem było o wiele za dużo...
jak to mój kuzyn potem ujął - bo każdy koncert potrzebuje dyrygenta...

doszli oczywiście do wniosku, że po prostu dwie pierwsze deski przykręcili w zły sposób i w złych miejscach...
także w środę po pracy mój mąż zaczął naprawiać to, co nie wyszło... teoretycznie SAM ale bez przerwy warczał, że może bym mu pomogła... i czemu się tylko gapię....
no to pomogłam...

do momentu jak mąż zobaczył, że zostało nieco śrubek...
K..., no i na ch.... tych siedem śrubek?!?!?!
tym tekstem, niezbyt może subtelnym, rozłożył mnie na łopatki i musiał dalej działać już sam, tak się chichrałam...

także sypialnię już mam.
jak tylko wyniosę z niej niepotrzebne rzeczy od razu zrobi się lepiej :)


planowałam malować okno na dole, ale mój mąż sprytnie ukrył gdzieś farbę, więc muszę poczekać aż wróci... także biorę się za bardziej przyziemne sprawy :)



dziękuję Wam za komentarze... i maile, byłam zdziwiona, kiedy kilka osób napisało pytając o sprzedaż kosmetyków... im nas więcej tym weselej :) także, gdyby któraś z Was miała jeszcze ochotę czasem dorobić chętnie wyjaśnię co i jak :)


środa, 23 kwietnia 2014

kiermaszowe

prawie mam sypialnię. szkoda, że prawię, ale nie marudzę....
próbuję ogarnąć resztę mieszkania, ale idzie mi opornie, więc mam przerwę motywacyjną na blogach :D
muszę jakoś pogonić tego mojego chłopa, bo w niedziele będziemy mieć gości, więc wypadałoby ruszyć z malowaniem :)
a tu ciągle coś wypada... pociesza mnie, że mimo wszystko, małymi kroczkami posuwamy się do przodu...

denerwuje mnie tylko, że słabo wychodzi mi pomaganie... bo albo mnie gonią, że to nie dla mnie robota, albo zwyczajnie nie mam na to siły...

nie wspominałam chyba, że przed świętami udało nam się wziąć udział w kiermaszu świątecznym...
jakie niesamowite rzeczy ludzie robią! szaleństwo!!!
fotki mam słabe, ale trochę naszego misz-maszu widać :)







muszę się wreszcie spiąć i wziąć do roboty :)
czeka mnie jeszcze zmywanie i obiad... także powoli uciekam :)

no i wypadałoby zarobić jakiś grosik, także muszę przysiąść nad zamówieniami... właściwie zawsze byłam pewna, że to pic na wodę, ale jako bezrobotna przyszła mama bez perspektyw łapię się wszystkiego i w sumie czasem sama się sobie dziwię, że na kosmetykach można wyciągnąć te kilka stówek, a właściwie poświęcam temu kilka godzin miesięcznie... dobrze, że są jednak takie możliwości...

buziaki!

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

świątecznie




ah, zleciały te święta...
zwiedziłam całą swoją rodzinkę i męża...
nawet chwilę przed świętami wybierając się na drugi koniec Polski :)


jutro zabieramy się za sypialnię :)
przyjedzie łóżko i wymarzona toaletka...
a potem jeszcze ciągle malowanie i mam nadzieje meble wkroczą do akcji.
chciałabym ujrzeć jakieś końcowe światełko w  tunelu... i przestać żyć w remontach...

może w końcu się uda...
a w poniedziałek pierwsze poważne badania :)
serce naszego Fasola puka w rytmie cza cza :D
cudowna melodia....


i poświąteczne jajco, się ostało...



czwartek, 3 kwietnia 2014

pierwsze jajo i remonty :)

moje życie ostatnio jest jednym wielkim remontem.... i niby cieszę się jak rusza z kopyta, ale trwa to chwile, a potem znowu zwalnia...
ja się niestety teraz do zbyt wielu prac nie nadaję, mąż i ojciec pracują i są to zajęcia głównie sobotnie...
jutro będę walczyć z ojcem, w sobotę tata z mężem, może ruszy :)
jak dobrze pójdzie jutro ostatnia podłoga w domu zyska panele! szkoda, że jeszcze tyle malowania nas czeka... a chciałabym zdążyć jak najszybciej, bo jak dobrze pójdzie za tydzień wybierzemy się na urlop, potem święta, a po świętach przyjadą meble!
no i muszę przygotować majówkę dla mojej i męża rodziny, a to będzie jakieś 50 osób jak wszyscy przyjadą... jestem przerażona! :D


a to moje pierwsze jajo :)
wiem, mogłoby być lepsze, ale cóż...



wtorek, 1 kwietnia 2014

:)

nareszcie odrobina wiosny... od razu żyć się chce...
wczoraj zabrałam się na malowanie mebli ogrodowych, niestety, mój tatuś wymyślił sobie, że zrobi w ogrodzie ławeczkę z Ranczo. Znaczy niebieską. i w gwiazdki na dodatek. Jestem przerażona...
ale taką właśnie farbę przywiózł i złożył zamówienie :D
no cóż, niech ma...

wczoraj trzy godziny jeździłam po urzędach :)
a jutro bladym świtem muszę jechać do ZUSu, uwielbiam te podróże!

udało mi sie umyć część okien wczoraj i pękam z dumy :)

próbuje robić pisanki karczochowe... ale jakoś opornie mi idzie :(

wtorek, 25 marca 2014

i kolejny krok

znowu zaniedbałam bloga...
- nadal nie wrócilam do pracy
- nie zakończyłam leczenia, więc nie mogłam wrócić do pracy
- więc zostałam zwolniona
- więc siedzę w domu i ćwiczę gotowanie
- walczę z ZUSem
- załatwiam milion wizyt u lekarzy, urzędach i innych fajnych miejscach
- w końcu zadowoliłam teściów - jestem w ciąży ;)
- dziś właśnie zyskałam podłogę w pokoju :D nareszcie!
- teraz tylko malowanie 3 pokoi i korytarzy!
- jedne panele :D
- zmajstrowanie sypialni i salonu i pokoju do dłubania mojego :)

muszę wrócić do pisania bloga :)
zajrzę tu jutro...
może do mnie ktoś zajrzy :D