zachciało mi się musującej kuleczki do kąpieli... własnej.
zwykle nie dosypuję sobie niczego do wanny :D ale jak mnie najdzie na coś chęć to nie ma szans żebym odpuściła!
więc po znalezieniu kilkakrotnie przepisu w końcu postanowiłam spróbować...
chyba się udało... choć jeszcze nie wypróbowałam!
Majk chciał wypróbować, ale udało mi się go powstrzymać. w zamian za zdjęcie :D
na waszych blogach one są kształtniejsze.... a mi taka byle jaka znowu wyszła!
no ale trudno... już się oswoiłam z myślą, że mi tak wychodzi zawsze...
zreszta... ona i tak sie rozpuści!
nigdy takich nie miałam... ciekawe czy sa fajne...
OdpowiedzUsuń