środa, 20 października 2010

moje misie

Mały Miś... a nawet Misie :D


ten największy przywędrował do mnie znad morza :) kiedy zaczęłam studia. Przez moich współlokatorów był traktowany jak dziecko ;) siedział na kolankach u "cioci" lub "wujka", jeździł z nami w góry i nawet miał honorowe miejsce w samochodzie. tak świrowaliśmy ;)

ten Turkusowy to dziecko rąk mojej przyjaciólki, nadmorskiej własnie... po trzech latach w końcu postanowiła mnie odwiedzić i wydziergała mi maluszka ;)

a ja podglądając ją tworzyłam tego jasnego ;) Mój jest większy i troszkę nieforemny, ale pierwszy i kochany :)



jakos tak ostatnio źle sie u mnie dzieje... nie mam siły pisać, tworzyć... źle mi i już. jak mi się polepszy to może coś stworze i się pochwalę...

ale co rano z kawą zasiadam przed kompem i oglądam Wasze cudowne blogi...

buziaki i dobranoc!

4 komentarze:

  1. Misie masz przesłodkie :) Jak zobaczyłam zdjęcia to myślałam, że wszystkie kupne, a tu proszę - handmade.

    Chyba wszyscy (patrząc po blogach) ostatnio mamy taką niechęć, zabieganie, inne rzeczy do robienia... Mi też się nie chce. Nic. Nawet zaległe sprawy dalej leżą i czekają. Ale zwalam to wszystko na jesienne przesilenie :) A to mija.

    Trzymaj się cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, misie świetne :)
    I witaj w klubie... ja też nie mam na nic ochoty, roboty w cholerę, a ja najchętniej bym się położyła :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja stanowczo jestem za opcją, że to przesilenie jesienne i że minie!!

    Ten Twój misiu jest kochany :) Może dorobisz mu oczy, żeby też mógł sobie spojrzeć na blogi?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie to samo chciałam napisać co :Dom za końcem świata... Dorób misiowi oczka będzie jeszcze bardziej kochany... :)

    OdpowiedzUsuń

miło, że zostawiasz swój ślad...