poniedziałek, 7 marca 2011

groch z kapustą czyli wszystko naraz :D

po pierwsze. miałam dziś pierwsze jazdy. posłusznie melduję, że nikogo nie rozjechałam.


w niedzielę Teść pyta:
- To kiedy masz te jazdy pierwsze?
- W poniedziałek...  - co go będę kłamać :D
- aaaa to dlatego całą noc krzyczałaś "NIE BĘDĘ SKRĘCAĆ W LEWO!"

chyba go nie lubię...



jeździłam! masakra! jechałam! co prawda krzyczałam trochę... w sensie do siebie. i krzyczałam do ludzi, żeby się trzymali z boku... i czasem krzyczałam, że coś jedzie... instruktor miał wesoło... ale przeżył!
no i krzyczałam, że nie chcę jechać na drogę!!!! bo tam są auuuuuuutaaaaaaaaaaaa!
no i były auta... masakra! ale dałam radę.
nastawiłam się na godzinę. jeździłam dwie... połowa rodzinki na zawał padła :D


niewiele robię.
w weekend przygotowywałam łazienkę, tzn. ocieplałam, mierzyłam, przygotowywałam do kolejnych etapów remontu... który nastąpi jak tylko napadnę na bank :D
tzn. robiłam to łapkami Tomasza i Taty :)
ale nieźle nam szło...

w konkursie przegrywam powoli... to już 6 miejsce... no ale widocznie inni lepiej czytają ;)

a jak mowa o czytaniu... polecam:



Słowem Pisanym o Polskich Autorach


buziaki!

10 komentarzy:

  1. "pierwsze koty za płoty", Ty nikogo nie uszkodziłaś, instruktor w przestrachu nie uciekł;)) czyli jest dobrze i możesz kontynuować naukę jazdy:-))szkoda tylko, że nie byłam naocznym i nausznym świadkiem Twojej eskapady...
    i jeszcze remontowych sukcesów życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha - chciałabym mieć to z ukrytej kamery - razem z dźwiękiem + pomiarem twojego tętna :D

    OdpowiedzUsuń
  3. hihi ...pomiarem tętna instruktora :D będzie dobrze trzymam kciuki, jeszcze trochę i nie będziesz chciała wysiadać z auta, prawo jazdy fajna rzecz, najbardziej z cieszą się nasi mężczyźni z naszego Prawka ;) szczególnie po imprezach rodzinnych

    OdpowiedzUsuń
  4. Zobaczysz, pokochasz jeżdżenie :) Mnie na pierwszej lekcji wysłani na miasto samochodem, a miało być tylko jeżdżenie po placu. Ale kiedy to było... z 7 lat temu :)
    A teraz mam Mariana i nawet mężowi nie daję go prowadzić :) (Marian jest samochodem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha ha! Najważniejsze, że obyło się bez ofiar! :P Teraz już zawsze będzie z górki! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hi hi... Ale się uśmiałam ;)
    Ważne, że nikomu nic się nie stało ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ się usmiałam! Ciekawie to musiało wyglądać :) Teraz będzie już tylko lepiej, słowo! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Spoko. Każdy kiedyś miał swój pierwszy raz, czuł się niepewnie, bał się, ze w coś przywali, a Twój dowcipny teść zapewne ruszał "na żabę" nie raz. Teraz ma doświadczenie to mu jest do śmiechu. Życzę powodzenia w nabieraniu doświadczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam moje pierwsze jazdy... przez pierwsze 2 godz. jeździłam po placu trzęsąc się ze strachu, aż zdenerwowany instruktor kazał mi w końcu wyjechać na miasto, bo mu się już w głowie kręciło... I od razu na głęboką wodę: kazał mi zawracać na dwupasmowej drodze bez sygnalizacji świetlnej...
    W każdy razie... Powodzenia! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Warto przełamać swoje opory i być niezależną przez posiadanie prawa jazdy :) Ja zdałam egzamin (za trzecim podejściem!) zaraz po ukończeniu 18-tu lat, więc polecam :) Dziękuję za udział w moim candy i zapraszam jeszcze dziś wieczorem na wyniki losowania :)

    OdpowiedzUsuń

miło, że zostawiasz swój ślad...