zawsze się zastanawiałam jak to możliwe, że Wy te igły łamiecie filcując... no to się przekonałam jak to możliwe łamiąc swoją... dobrze, że miałam drugą... bo chyba bym się zapłakała, jakbym nie mogła skończyć tego ubranka na telefon :D
moje etui prezentuje się tak:
nie chciałam żeby było takie bure... najpierw miały byś esy-floresy... ale średnio mi to wychodziło...
potem wymyśliłam kwiatek... taki odstający, ale pewnie bym go urwała gdzieś...
więc listki... z listkami łyso... został jeden liść i płaski kwiatek :D
dziękuję Wam za takie sympatyczne komentarze pod poprzednim postem...
takie ciepłe słowa bardzo pomagają ;)
buziaki!
musisz poćwiczyć troszkę esy floresy, ale jak na pierwszy raz to całkiem nieźle wyszło :)
OdpowiedzUsuńjestem dumna z Ciebie :))))
jakby dorobić palec to piękna rękawiczka by była:D Podoba mi się :D
OdpowiedzUsuńna mnie trochę za mała by była jednak :D ale pomyślę o tym :D
OdpowiedzUsuńesów floresów zaniechałam, gdyż początki wychodziły opornie... niech to coś udaje badylka :D
I tak bardzo podziwiam Cię za podjęcie się tej techniki.Widziałam, jak to się robi... nie tknę tej igły nigdy w życiu!
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwałości!
pozdrawiam, Jagodzianka.
Bardzo fajne ubranko,przyjemne kolorki:))
OdpowiedzUsuńTeż próbowałyśmy i wiemy, że nie jest łatwo. Debiut z pewnością można zaliczyć do udanych. Nam się podoba! Fajnie wyszło!
OdpowiedzUsuń:) jest śliczny! Jeśli to Twój pierwszy to jestem pełna podziwu :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńZzieleniałam niczym listek z Twojego etui , tyle że ja z zazdrości ... Ech .
OdpowiedzUsuńNawet nie chcę sobie wyobrażać ile pracy trzeba w to włożyć skoro igły się łamią .... Za to efekt , na prawdę rewelacyjny !