wtorek, 29 października 2013

motylowa

udało mi się ją dokończyć już po wypadku....
szalona forma rehabilitacji :D



nie patrzcie na ramkę :D hehe
wiem, jest sporo niedociągnięć... ale na mojej ścianie będzie ok :D hehe

walczę z jesienną. też od lat :D
kiedyś skończę...
hmmm
może zaparzę herbatkę i coś podziabię :D


wczorajszy dzień zakończył się 4 bransoletkami, parą kolczyków... korale czekają na dokończenie :D
do tego zaczęłam chustecznik i jedną buteleczkę...

ale nie próżnuję, dziś zaczęłam robić 3 pojemniki do kuchni, i butelkę na swojskie winko... dla "współlokatora" :D
i kolejny etap stojaka na wino zaliczony,
plus pomalowany zegar :D


eh, nie macie pojęcia jak dla mnie to dużo...
mimo, że wiem, że Wy robicie o wiele więcej.

i nie wiem, czy mąż się ze mną nie rozwiedzie, bo mam energii tylko na dom lub na hobby. ostatnio zwycięża hobby.
jakoś to przeżyje chyba... :D

2 komentarze:

  1. Dziękuję,Kochana za odwiedziny! Cudowny haft!
    Mąż bez wątpienia się dostosuje he he! Znam to z własnego podwórka! Bardzo energetyczne uściski przesyłam Ci!
    aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pewna, że mąż po cichu kibicuje :) I na pewno zrozumie :) Pokazuj swoje dzieła częściej :)

    OdpowiedzUsuń

miło, że zostawiasz swój ślad...