wtorek, 5 kwietnia 2011

Włóczykijka - "Miłośnica", Maria Nurowska


Do akcji "Włóczykijka" dołączyłam bez wahania! kocham książki od zawsze... choć miewałam momenty w życiu, że nie mogłam na książki patrzeć... ale nie o tym chciałam...
pierwszy tytuł jaki do mnie dotarł przeraził mnie... "Miłośnica" Marii Nurowskiej...
staram się nie czytać tego, co na okładce z tyłu... ale rzuciły mi się w oczy słowa: "historyczna postać"; "powieść poświęcona życiu Krystyny..."; "opiera się na bogatej dokumentacji"... zimny pot spłynął mi po plecach, włosy stanęły dęba i przemknęła myśl - gdzie się, głupia, pchałaś! nie przeczytasz tego w życiu! a musisz w dziesięć dni i jeszcze napisać recenzję...!
Mogiła! Nie trawię książek z historią w tle... są zbyt trudne, historia mnie przerasta - nie kojarzę faktów... nie dam rady! ale dzielnie zaczynam czytać... gdy się orientuję jestem na 62 stronie... niesamowite! jak ja to zrobiłam... 
Książka się czyta... po prostu, strony same się przewracają, chce się wiedzieć, co jest w kolejnym zdaniu, w kolejnym akapicie...
Co jest w niej ciekawego? Pojęcia nie mam! Zastanawiam się od samego początku, bo to chyba powinno się znaleźć w tej wypowiedzi, ale nie wiem, nie ma nic ciekawego w tej książce, oprócz tej zwykłej ludzkiej ciekawości, która nas pcha dalej... To trochę jak podglądanie Krystyny, a właściwie całego jej życia, wydarzeń w czasie wojny, podróży, poszukiwań, walk, miłości, rozstań i powrotów... a to wszystko mimochodem... bo chcemy, tak jak Ewa Kondrat, dotrzeć do prawdy o Krystynie...

Pozostaje mi jedynie polecić Wam przeczytanie książki!










Ponieważ wcale nie skupiłam się na fabule - nie cierpię zdradzać wydarzeń - kopia z tylnej okładki:

Tajna agentka polskiej armii podziemnej, potem także brytyjskiego wywiadu, piękna Krystyna, podczas wojny posługująca się pseudonimem Christine Granville, wywiera wpływ na każdego, kto się z nią zetknie. Kolekcjonuje kochanków i bohaterskie czyny, nie przejawia za grosz ostrożności, rozkosz i śmierć dzieli w jej życiu ledwie dostrzegalna granica. 




a tak czytałam :)
nic nie mogłam poradzić, że się nie umiałam oderwać :D
i tak sobie malowałam.... malowałam naprawdę!


ale musiałam malować nisko, żeby nie chlapać :D


i już przebrana, gotowa do wyjazdu... ale jeszcze podczytuję...
całą drogę czytałam...
wiecznie czytam...




A to tak ładnie napisane miała Sabinka, że pozwoliłam sobie skopiować... (mam nadzieję, że mi wybaczy...)WydawnictwoW.A.B
Wydano: 2008
Wydanie:  IV
stron : 332





Książka z akcji "Włóczykijka" została przekazana przez Księgarnię Matras.  dziękuję!

9 komentarzy:

  1. a nie przekręcałaś kartek wałkiem?:D ja pewno bym tak zrobiła

    OdpowiedzUsuń
  2. No to lepszej reklamy książce zrobić nie mogłaś :)

    Tajemnica.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powalił mnie Twój sposób czytania :D Przypomniało mi się jak czytałam Rok w Poziomce i brat coś do mnie mówił, a ja nawet tego nie słyszałam. To on się wkurzył i powiedział (no brzydkie słowo), a ja zirytowana powiedziałam "Zaraz!". Myślałam, że ze śmiechu brat pęknie, a i ja jak zrozumiałam jak to zabrzmiało wybuchłam śmiechem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. rewelacyjna metoda czytania - malując jeszcze nie próbowałam :D ale widać że warto książkę przeczytać! chyba lepszej recenzji niż Twoje "wciągniecie się w książkę:" nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To zdjęcie z malowaniem - boskie!!!! :D ja jednak muszę mieć spokój i skupienie, żeby nie uszczknąć ani jednego słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie , no recenzja....rewelacja :)
    Przyznaje się, mnie to samo przeraziło, historia i biografia...ale ta książka czytała się sama :)

    hahaha a co mam wybaczać ???? :) :) :) nie mam czego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja się nie mogę na tę książke doczekać. Też jestem po jednej lekturze Nurowskiej i się zakochałam w jej książkach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobre:). Może się dopiszę;)

    OdpowiedzUsuń

miło, że zostawiasz swój ślad...