piątek, 24 lutego 2012

"Pensjonat Sosnówka" Maria Ulatowska - Włóczykijka


Wczoraj dotarła do mnie druga część książki.
Wieczorem rozpoczęłam czytanie, dziś w południe zakończyłam tę przygodę.


Uczucia mam mieszane, nie będę ukrywać...
Pensjonat powoli sie rozkręca, najpierw kończy się remont, potem zjeżdżają się pierwsi goście, ogólnie cud miód i orzeszki...
Anna zakochana, Jacek zakochany, zakochują się tez inni. Pojawiają się nowi bohaterowie, goście, przyjaciółki, starzy i nowi znajomi... 
Pojawia się również była żona Jacka, która nieźle namiesza...

Książka, jak i pierwsza część, ciepła, miła i przyjemna.
i tyle. nic więcej. a dla mnie to już za mało.
Sielanka sielanką, ale ileż można?! gdzie życie...?
Ja może nie poznałam takich uroków życia, ale nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby kogoś poznać i po pierwszym dzień dobry rzucać się mu na szyję i ogłaszać go najlepszym przyjacielem lub przyjaciółką... Po pewnym czasie mnoży się od okresleń pierwsza przyjaciółka w Towianach, pierwszy przyjaciel, najstarszy przyjaciel stażem, przyjaciółka jeszcze z czasów Warszawy... ah! no jasne! przecież przyjaźnić się trzeba z każdym klientem, z każdym przechodniem i każdym wędkarzem koniecznie! 

Pojawiają się szczeniaczki i jest poszukiwanie domów dla nich, potem zjawiają się kociaki i dla nich też szukamy domu, a domy muszą być wyjątkowe, nie byle kto może dostać psa czy kota! 

I jeszcze jeden problem, poprzedni tom był podzielony na lata, każdy rozdział był opisany, było to jasne i proste... a tutaj... zaczyna się od WCZEŚNIEJ i chyba zachowana jest chronologia, ale za dwa dni ma być Dzień Matki, a do tego dnia mija tyle czasu, tyle pojawia się osób, wydarzeń, historii, że święto wypada chyba ze dwa rozdziały dalej i właściwie nie wiadomo jaki jest dzień, miesiąc... no ja się pogubiłam...

Ale jak widzicie, książkę przeczytałam szybko, bo bardzo szybko się ją czyta... jest napisana dobrze, płynie sobie po prostu, a czytelnik tylko przewraca strony... ale chwilowo sielanek mam dość... jest zbyt sielankowo, zbyt idealnie... a jak już się pojawia negatywna postać to albo staje się wyjątkowo miła już na kolejnej stronie, albo znika równie szybko jak się pojawiła...

Do czytania dla samego czytania polecam... jak od książki oczekujesz, że oprócz wzruszeń kilku zmusi Cię do przemyśleń to raczej nie jest dla Ciebie...
mimo, że staram się być optymistką... bez przesady :)

2 komentarze:

  1. Nawet jak dla mnie zbyt sielsko, anielsko, zbyt cukierkowo. Zakleić słodyczą się można:))
    Czasami nie powinno pisać się sequel'i, ale to tylko moje zdanie:)))
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Powalają mnie Twoje recenzje ;D
    Ale racje masz ;D

    OdpowiedzUsuń

miło, że zostawiasz swój ślad...