czwartek, 1 marca 2012

laleczka

mój Tomasz po spotkaniu z przyjacielem wpadł do domu, dorwał laptopa i kazał mi oglądać laleczki voo-doo zachwycając się nimi okropnie...
cóż... pooglądałam. nawet kilka razy udałam, że mi się podoba...
no i niestety to był błąd...
usłyszałam:
zrób mi taką!

i żadne argumenty typu: kup sobie - nie zadziałały...

potem strzelił focha, że dla innych to zawsze robię tylko on jest taki poszkodowany i tylko obiecuję a on nigdy nic nie dostaje...
(ok, breloczek, który ode mnie dostał i miałam mu naprawić dyndadełko lezy w etui na moje okulary, które gdzieś zgubiłam)

więc obiecałam, że spróbuję i dałam sobie prawie 2 tygodnie czasu.
uwinęłam się szybciutko.
a Tomasz zadowolony :)

oto nasza laleczka...


szkaradna :D
ale Tomasz się cieszy, więc ok :D

9 komentarzy:

  1. Jakiś czas temu zrobiłam Konradowi niemalże taką samą, tylko, że granatową :)wisi na lusterku w samochodzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna ! Kiedyś robiłam podobne ludziki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj dzisiaj to wbiłabym w nią niejedną szpilę nawet gwożdzia !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. O, ja nie mogę;) Tylko szpilek brakuje;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuje za odwiedziny i miły wpis. Taka laleczka to niebezpieczny ludzik, czasem ożywa i w tedy psoci okrutnie ale to prawda uroczy w swej paskudnikowej postaci. Pozdrawiam serdecznie i dobrego dnia życzę, Grzegorz.

    OdpowiedzUsuń
  6. hehehe swietna jest!!! ja mam jedna biala - ninja hahaha
    pozdrawiam serdecznie i dziekuje za wziecie udzialu w moim candy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ło matko! A po co Wam laleczka voo-doo???

    OdpowiedzUsuń

miło, że zostawiasz swój ślad...