poniedziałek, 16 sierpnia 2010

pierwszy dzień w pracy

masaaaakra!

muszę się na nowo przestawić ;) tydzień urlopu, 16 godzin podróży, chwila snu, duża kawa i noc. obudziłam się przed 7.00 i nie mogłam zasnąć, a miałam jeszcze godzinę. to okropne uczucie. i oczywiście zasnęłam kwadrans przed momentem zero. jak zadzwonił budzik to wcale nie chciało mi się wstać...

ale wstałam, na dzień dobry pokłóciłam się z Tomaszem :/

ale potem... piję sobie spokojnie kawę i nagle się dowiaduje, że moja przyjaciółka wróciła z wakacji z pierścionkiem zaręczynowym i planami na przyszłość! no i jak dzień się zaczął tak genialnie to przecież nie może być źle ;)


w pracy jak to w pracy. robota sezonowa. pracowałam tam 6 lat temu, 4 lata temu i 2 lata temu. jakoś tak wyszło ;) w zeszłym roku było już nawet dobrze, ale w tym pracuje się długo, a będzie jeszcze dłużej...
no i chyba nici z mojego weekendu w Krakowie... 

w związku z tym wszystkim nawet nie wiem, czy będę miała czas, żeby coś spróbować zrobić...

okropne.
ale u Was widzę kolejne cuda. a jeszcze nie wszystkie obejrzałam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

miło, że zostawiasz swój ślad...