długo mnie jakoś nie było...
tak wyszło.
kolejny raz prezenty...
ostatnio jakoś brak sił... niewiele się dzieje..
prawda jest taka, że głównie jestem dostawaczem ostatnio...
to szalenie miłe, a na pewno genialnie wpływa na humor...
Wygrałam u Niej tego cudnego Misiaka...
Przytulaśniak ;)
a z nim przyfrunął kurczak :D
i da się go rozebrać ze skorupki ;)
musiałam sprawdzić...
no co ja mogę, że muszę wszędzie łapy wtyknąć...
a to tego serducho...
już wiem, gdzie je zawieszę! :D
no i przydasi troszkę :)
dziękuję! dziękuję! dziękuję!
kartka! boska! haft matematyczny mnie przerasta, a to Jej dzieło... no przecudowne!
obmacałam delikatnie... nie mogłam oczu nacieszyć :D
ale głownie chodziło o zakładkę...
którą Gosia mi kiedyś obiecała...
czytam zwykle kilka książek naraz, więc zakładek nigdy zbyt wiele!
a do tego koniczynowa zawieszka!
taka szczęśliwa na pewno :D
a u
Kini wygrałam candy...
dostałam słodycze... pokazałabym Wam zdjęcie, ale mój mężczyzna świruje na punkcie słodyczy, więc większość już wchłonął!
Kiniu, wybacz brak zdjęć... ale dziękuję bardzo!
rzadko kupuję słodycze, bo zwyczajnie potrzebuję mieć ogromną ochotę na nie, a nieczęsto mnie taka ochota nachodzi, za to Tomasz wchłania wszystko, co słodkie z prędkością światła...
a ponieważ udało mi się zmusić go do wypracowania mięśni to teraz pilnuję, żeby go nie kusiło...
a jego mama wszystko psuje ;) i mu podsuwa słodkości...
no ale wczoraj byliśmy wybierać lodówki - podejście pierwsze - więc zasłużył na nagrodę ;)
a i ja przy okazji skorzystałam troszkę, więc pewnie mi w boczki pójdzie...
i kolczyki.
znowu w dawkach.
znowu proste.
znowu nuda.
błękitne...
i w pięknym brązowym kolorku :)
muszę koniecznie opanować sztukę robienia zdjęć!!!