wtorek, 15 listopada 2011

dawno mnie nie było...

ciągle nie mam czasu na blogi...
niby zaglądam, ale nie komentuję, nic nie piszę...
czasem coś dłubię...

nie do końca udaje mi się godzić studia, poszukiwania pracy, zajęcia domowe i gotowanie...
ogród od września woła o pomoc... a ja się nie umiem za to zabrać...
własnie w domu totalny chaos gdyż albowiem pan walczy z ogrzewaniem, pompy, grzejniki, piece... makabra!
własnego mieszkania dziś nie poznałam...
bo z powodu wypadku, rozwalonego auta, choroby i kilku innych rzeczy od tygodnia tkwię u rodziców...
dobrze przynajmniej, że u  moich a nie u Tomasza rodziców... choć oni sa już zaniepokojeni moja tygodniową nieobecnościa i dzwonią do mnie na zmianę...
ale to właściwie nic, bo Tomasz od zeszłego piątku jest u rodziców, gdyż wtedy właśnie postanowiliśmy rozbić nasze cacko, no to on do mechanika, a potem z racji wygody - bo i do pracy bliżej i do szkoły - został w domu, a jego siostra po 5 dniach pyta mnie co u nas?
więc  odpowiadam zgodnie z prawdą, że co u nas nie wiem, ale u mnie ok...
no więc ona pyta inaczej: a co u Tomasza?
o.O             <- tak się chyba rysuje tę minkę...
co jest grane myślę?!
i mówię: nie wiem. Tomek od pięciu dni mieszka z Tobą...

cóż... zakochana ;) ale żeby brata przeoczyć?! całkiem dużego w sumie.... hmmm


żeby nie było, że tak całkiem nic nie robię...
to chwilowo moje ulubione...




przeglądam namiętnie strony z wnętrzami... i kombinuje co z tym moim zrobić...
od lipca moje mieszkanie zmieniało się juz 3 razy, 7 razy udało mi się zapobiec zmianom - bo Tomasz najchętniej raz w tygodniu robiłby przemeblowanie... 
no ale podczas podłączania ogrzewania w mojej garderobie odpadło pół ściany... nie będę wnikać z czyjej winy... ;)
trzeba by coś z tym zrobić... zawiesić po dwóch miesiącach coś w drzwiach do garderoby...
w korytarzy mam metr na dwa metry ściany do wykończenia... i jakoś sprytnie muszę ukryć skrzynkę z licznikami...
schody wypadałoby też zabezpieczyć jakoś... 
w tym tygodniu trzeba zadbać o oczko
a potem zacząć się doksztalcać w kwestii ogródka... bo musze go jakoś ogarnąć...

ah, no i prace trzeba by pisać :D
co za masakra :)

może uda mi sie tu wrócić... w miarę regularnie...
albo chociaż od czasu do czasu...

ciekawe, czy toś tu jeszcze zagląda...

3 komentarze:

  1. zagląda zagląda :) i czeka na w miarę regularny powrót ;)
    ale wszystko w swoim czasie i tempie :)
    powodzenia ze wszelkimi pracami domowymi!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widze, ze zapracowna kobieta jestes. Zycze wiecej czasu na robotkowe sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak nie jak tak;)) pewnie, że zagląda:))

    OdpowiedzUsuń

miło, że zostawiasz swój ślad...